Lekcje chemii
- Kategoria:
- literatura piękna
- Tytuł oryginału:
- Lessons in Chemistry
- Wydawnictwo:
- Marginesy
- Data wydania:
- 2022-09-07
- Data 1. wyd. pol.:
- 2022-09-07
- Data 1. wydania:
- 2022-04-05
- Liczba stron:
- 464
- Czas czytania
- 7 godz. 44 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788367262811
- Tłumacz:
- Marek Cieślik
- Ekranizacje:
- Lekcje chemii (2023)
- Tagi:
- chemiczka gotowanie kobieta feminizm pewność siebie
- Inne
Elizabeth Zott jest chemiczką i kobietą daleką od przeciętności. Byłaby zresztą gotowa jako pierwsza wytknąć rozmówcy, że coś takiego jak "przeciętna kobieta" nie istnieje. Ale jest połowa lat 50. i jej koledzy z całkowicie męskoosobowego zespołu naukowców w Instytucie Badawczym Hastings prezentują bardzo nienaukowe podejście do kwestii równouprawnienia płci. Wszyscy z wyjątkiem jednego: to Calvin Evans, nominowany do Nagrody Nobla i słynący z pamiętliwości samotny geniusz, który zakochuje w umyśle Elizabeth. Co skutkuje autentyczną chemią.
Tyle że, podobnie jak w przypadku nauki, życie bywa nieprzewidywalne. Dlatego parę lat później Elizabeth Zott jest nie tylko samotną matką, ale i – dość niechętnie – gwiazdą kulinarnego programu numer jeden całej Ameryki: Kolacji o szóstej. Jej niezwykłe podejście do gotowania ("Do łyżki stołowej kwasu octowego dodajemy szczyptę chlorku sodu") staje się zaczątkiem rewolucji. W miarę jednak jak rosną zastępy jej sympatyków, rośnie też grupa niezadowolonych. Okazuje się bowiem, że Elizabeth nie uczy kobiet po prostu gotować, robi znacznie więcej; ośmiela je do zmiany status quo.
Śmieszne do rozpuku, przenikliwie trafne i wzbogacone gwiazdorską obsadą postaci drugoplanowych, "Lekcje chemii" są równie oryginalne i dynamiczne jak ich protagonistka.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Chemia to tylko gotowanie
W świecie, w którym miejscem kobiety jest kuchnia, a nie stół laboratoryjny, Elizabeth Zott dokona prawdziwego przewrotu. Zlewki zamieni na garnki, a wyszukane przepisy kulinarne w lekcje chemii, po których każda kobieta poczuje się tak, że może sięgać gwiazd. „Lekcje chemii” to fenomenalny debiut, o jakim trzeba głośno mówić!
Wszystko zaczyna się od „kradzieży” kilku zlewek. W dobrze wyposażonym laboratorium to nic wielkiego, ale te zlewki oznaczają wszystko, czego Elizabeth potrzebuje i na co zasługuje, ale nigdy nie dostaje. Elizabeth Zott jest chemikiem w latach 60. Problem jednak w tym, że tylko ona tak o sobie myśli. Jej koledzy z pracy wciąż traktują ją jako kogoś, kim można się wysłużyć, a to prosząc o przyniesienie kawy, a to… podkradając własność intelektualną.
Tych kilka wykradzionych zlewek i niefortunnych spotkań z pewnym mężczyzną sprawia, że bohaterka poznaje swoją bratnią duszę – Calvina Evansa. Genialny naukowiec, nominowany do Nagrody Nobla, zapalony wioślarz, staje się częścią jej codzienności. I choć życie na kocią łapę, ciągłe pomówienia, że swoje osiągnięcia zawdzięcza partnerowi, zdecydowanie niczego jej nie ułatwiają, Zott z charakterystyczną dla siebie upartością i wytrwałością chodzi z podniesioną głową i udowadnia, że może żyć tak, jak ona tego chce, i realizować się z równym poczuciem własnej sprawczości.
A wtedy…
Pewna zasada dotycząca reakcji świata mówi, że jeśli coś zaczyna się układać, coś musi pójść nie tak.
U swojego boku ma córkę Mad, która dorasta, psa Szóstą trzydzieści, który rozumie ponadprzeciętną liczbę słów, i sąsiadkę Harriet, która służy jej najlepszą radą, jaką ma – „Znajdź chwilę dla siebie każdego dnia”. Gdy Elizabeth odkrywa, że pożywne śniadanie, które szykuje każdego dnia dla swojej córki, zjada jej koleżanka, idzie porozmawiać z ojcem tejże. Wraca nie tylko z przeprosinami, ale też z propozycją zostania gwiazdą wieczornego show kulinarnego. Szukająca i potrzebująca dobrze płatnej pracy, przyjmuje ją i realizuje na własnych zasadach.
To, co zostało w życiu Zott niezmienne, to niepokorny na tamte czasy charakter i poglądy, które wyprzedzały przyjęte normy obyczajowe. Zamiast serwować gospodyniom domowym proste przepisy, zmienia show w prawdziwe lekcje chemii. Jej dusza wykładowczyni, chemiczki, ale i prawdziwej feministki wierzącej w każdą z kobiet sprawia, że Elizabeth podbija serca widzek.
W tym czasie jej córka dostaje zadanie domowe, by sporządzić drzewo genealogiczne swojej rodziny. Z odziedziczonym po matce zapałem do poszukiwań oraz sumiennością wykonywania zadań zabiera się do pracy. Ta jednak odsłoni wiele skrywanych sekretów.
Ciężko uwierzyć, że debiutancka powieść może być prawdziwym bestsellerem. Bonnie Gramus odkryła jednak przepis na idealnie wyważoną lekturę – całkiem solidna szczypta endorfin, która łagodzi smutne doświadczenia bohaterów, a wszystko przyprawione niebanalnym poczuciem humoru. Jeśli szukacie genialnej historii, silnej, kobiecej bohaterki na pierwszym planie, przecudownych postaci drugoplanowych i przesłodkiego czworonożnego zwierzaka w tle, koniecznie sięgnijcie po „Lekcje chemii”!
Ta powieść jest jedną z najbardziej oryginalnych i wciągających, jakie kiedykolwiek czytałam! Genialna komedia, pełna ciepła, wzruszeń, przemyśleń i feminizmu.
Aleksandra Wróblewska
Wyróżniona opinia
„Lekcje chemii” to moje odkrycie tego roku. Jaka ta książka jest fajna, jak przyjemnie się ją czyta. Nie macie pojęcia. Chyba że macie, bo już czytaliście. A jeśli nie, musicie to zmienić jak najszybciej. W takich chwilach jak ta cieszę się, że podejmuję się współprac recenzenckich przy różnych gatunkowo tytułach, bo dzięki temu mam szansę odkryć takie perełki jak ta. Nie jestem pewna, czy, gdyby nie to, sięgnęłabym po książkę. Informacja, że książka jest bestsellerem „New York Timesa” nie robi na mnie wrażenia, albo nawet często wywołuje odwrotny efekt. Zawsze, kiedy czytam na okładce, że książka jest bestsellerem, albo kiedy jest wychwalana pod niebiosa w mediach społecznościowych, włącza mi się czerwona lampka i zachowuję ostrożność. Słowem, raczej niezbyt chętnie sięgam po książkę, kiedy wyskakuje mi z każdego możliwego miejsca w sieci. „Lekcje chemii” nie wyskakiwały, ale pewnie, gdyby nie współpraca, tak szybko bym tej książki nie sprawdziła. I nawet nie wiedziałabym, ile tracę. Bo to coś wspaniałego! Coś daleko wykraczającego poza ramy, nie tylko poza jednoznaczne ramy gatunkowe. To niezwykle inteligentna, porywająca opowieść, od której nie sposób się oderwać. A najlepsze jest to, że wcale się na taką nie zapowiada, jeśli przeczyta się wyłącznie opis. Siłą powieści jest jej główna bohaterka. Zott to kobieta inteligentna, uzdolniona, śmiała, pełna zapału, nieco kontrowersyjna (no bo kto normalny przerabia kuchnię na laboratorium?),wyprzedzająca swoje czasy. Elizabeth Zott śmiało można stawiać za wzór również kobietom w dzisiejszych czasach. To kobieta, która nie bała się stawiać śmiałych kroków, mimo przeciwności, które spotykała na swojej drodze. Wystarczy wspomnieć, że były lata pięćdziesiąte i o równouprawnieniu płci nikt nawet nie śmiał myśleć. Kobiety, nawet te uzdolnione, nie miały czego szukać w nauce. Ich miejscem był dom, a ich powołaniem dbanie o męża i wychowywanie dzieci. W pracy zajmowały podrzędne stanowiska, były bez szans na awans i pensję równą tej, którą otrzymywali mężczyźni. Chociaż w wielu przypadkach umiały więcej i pracowały ciężej. Ich dokonania były przypisywane mężczyznom, a one same nie były traktowane poważnie. Elizabeth chciała coś osiągnąć. Kochała chemię, miała dokonania w tej dziedzinie, a jednak na każdym kroku ktoś do czegoś starał się ją i jej umiejętności wykorzystać. Ale ona parła wciąż i wciąż do przodu, nawet jeśli ciągle rzucano jej kłody pod nogi. Dzięki swojej szczerości, prostolinijności i asertywnej osobowości inspirowała inne kobiety do zmian. Można powiedzieć, że wywołała małą rewolucję, że dzięki niej coś zaczęło się zmieniać. Jestem zachwycona tą bohaterką i jej kreacją. Ale nie tylko. Role drugoplanowe również zostały obsadzone wspaniałymi osobowościami. Uwielbiam małą córeczkę Elizabeth, bystrą, rezolutną, rozwiniętą ponad wiek, a także starszą sąsiadkę Elizabeth i jednocześnie jej najlepszą przyjaciółkę, która dbała o nią i o Mad jak o własną rodzinę. Nade wszystko pokochałam jednak czworonożnego przyjaciela rodziny – psa o niezwykłym jak on sam imieniu – Szósta Trzydzieści. Tak samo oryginalnym jak reszta jej członków. Fajny jest w powieści wątek z wiosłowaniem, jeszcze fajniejszy z księdzem, korespondencyjnym przyjacielem Calvina z dawnych lat. W ogóle cała ta powieść jest fajna, chociaż to mało powiedziane. Genialnie się te niby ze sobą niepowiązane wątki różnych osób ostatecznie łączą. A finał to już wisienka na torcie tej powieści. Jednak Calvina w tym wszystkim trochę szkoda. Bo to kolejna postać, za którą przepada się w tej powieści i właśnie ta, której losy wprawiają czytelnika w niedowierzanie i wywołują ból serca. Z Elizabeth stanowią bardzo dobraną parę, jest między nimi prawdziwa chemia, ich uczucie wydaje się tak bardzo prawdziwe, tak bardzo na miejscu, że aż słów brak. Chociaż są w powieści momenty, że wzruszenie ściska gardło i nie pozwala swobodnie odetchnąć, w większości jest zabawnie, optymistycznie i z ikrą. Aż trudno uwierzyć, że jest to debiut. Tak dobra jest to książka. Dobrze ktoś napisał w swojej rekomendacji do tej powieści – „Lekcje chemii” są jak haust świeżego powietrza. Równie niesztampowe i energetyczne jak ich protagonistka. Dowcipne i orzeźwiające. Dla każdego, kto chce podążać własną ścieżką. Uwielbiam i z całego serca polecam!
Oceny
Książka na półkach
- 5 963
- 3 311
- 473
- 329
- 234
- 223
- 208
- 184
- 141
- 108
OPINIE i DYSKUSJE
Cóż, nie było chemii.
Nie pamiętam kiedy ostatnio jakaś książka tak bardzo mnie zmęczyła. Sama nie wiem, ile razy odkładałam ją z niesmakiem, wracając do lektury tylko po to, by z czystym sumieniem móc napisać tutaj kilka słów na jej temat.
Co więc poszło nie tak?
Zasadniczo, prawie wszystko.
Choćby bohaterowie. Genialna kobieta, genialny mężczyzna, genialne dziecko i genialny... pies. Wszyscy połączeni idealnymi relacjami, które można streścić maksymą "cukier, słodkości i różne śliczności". Fajnie? Nie. Owszem, mamy tu grupkę ponadprzeciętnych postaci, ale wszyscy pozostali to banda idiotów, którzy naszych mądrych bohaterów chcą jedynie wykorzystać, ponieważ sami nie potrafią osiągnąć w życiu nic bez uciekania się do kradzieży i oszustwa. Ach, no, zapomniałabym, jest jeszcze trzecia grupa - to akolici. Sami niezbyt bystrzy i mądrzy, ale za to uznający prymat i wyższość geniuszy, więc zaliczani do grupy bohaterów pozytywnych.
Osią fabuły jest postać Elizabeth, która jest bez wątpienia wyjątkową kobietą. Czego się nie tknie, to zamienia się w złoto. Jest więc genialną chemiczką, wspaniałą matką, psią behawiorystką, utalentowaną kucharką, uzdolnioną sportsmenką, niebagatelną osobowością medialną, znawczynią klasycznej literatury oraz pomysłowym majsterkowiczem. Jednakże w żadnej z tych dziedzin nie dorównuje mężczyznom - ona wyprzedza ich o lata świetlne, żaden nie ma z nią szans. Jedyne skazy na jej charakterze to totalny brak poczucia humoru i dystansu do siebie. Taki drobiazg, który czyni z niej niedającą się polubić, despotyczną i niestrawną bohaterkę.
Z fabułą niestety nie jest lepiej. Autorka serwuje nam hity, których mogliby pozazdrościć scenarzyści "Mody na sukces". Śmiertelny wypadek w stylu wjechania w kartony? Proszę bardzo. Odnaleziony po latach krewny-milioner? Czemu nie? A może niemowlę podstępem odebrane matce? Jak najbardziej!
To może chociaż jakieś przesłanie, w końcu to taka feministyczna powieść, która udowadnia kobietom, że mogą robić w życiu wszystko i nie powinny przejmować się żadnymi ograniczeniami. Główną tubą propagandową powieści jest Elizabeth, która swoje postępowe jak na lata sześćdziesiąte poglądy zdobyła... No właśnie, gdzie? Może w środowisku akademickim? Może wyniosła je z domu? Może ze szkoły? Albo chociaż z rozmów z przyjaciółkami lub jakichś życiowych doświadczeń? Nic z tych rzeczy (no może poza historią jej brata). Elizabeth jako genialna nastolatka, w latach pięćdziesiątych przeczytała książkę Margaret Mead, siedząc samotnie w bibliotece, bo do szkoły nie chodziła, nie miała też koleżanek, wychowała się w patriarchalnej rodzinie, a studiowała na mizoginicznym uniwersytecie. Ale to wystarczyło, by zrozumieć, że kobiety są równe mężczyznom, homoseksualizm nie jest niczym złym, Bóg nie istnieje, a dyskryminacja osób czarnoskórych nie ma sensu.
Niech już nawet będzie, powiedzmy, że mentalnie wyprzedzała swoje czasy o 60 lat. Sęk w tym, że w takim wypadku powinna być postacią tragiczną. Była bowiem sama przeciwko światu, który myśli i działa inaczej, a jednostka nigdy nie ma szans wygrać z grupą. Powinna więc przegrać, pójść na dno, ukorzyć się, by przetrwać lub zginąć, broniąc swych wartości. Tymczasem Elizabeth przeżywa różne perypetie, ale z każdej wychodzi obronną ręką... Ale nie dlatego, że ma rację. Nie dlatego, że jest genialna. Nie dlatego, że pracuje ponad siły. Tylko dlatego, że ma niewyobrażalne szczęście. Dzięki niemu, w każdej trudnej sytuacji, na zasadzie deus ex machina pojawia się cudowne rozwiązanie. A to wścibska sąsiadka przychodzi z pomocą, a to z nieba spada lukratywna oferta pracy, a to antagonistę Elizabeth ze sceny usuwa nagła choroba, a to w odpowiedniej chwili zjawia się bogaty sponsor... I jaki z tego wniosek? Kobieta poradzi sobie w każdej sytuacji? Każdy jest kowalem własnego losu? Najważniejsze to być sobą?
Nie.
W życiu trzeba mieć po prostu szczęście.
Nieco nadziei upatrywałabym może w stylu. Jest lekki i zabawny, autorka pisze z ironią, żartobliwie, można się zaśmiać. Szkoda tylko, że elementem komicznym uczyniła Elizabeth i jej problemy z rozumieniem tego jak działa społeczeństwo, jej niezrozumienie sytuacji, problemy z komunikacją. Nie jestem ekspertem w sprawach psychologicznych, ale podczas lektury czułam się tak, jakby oczekiwano ode mnie, że będę się śmiać z osoby w spektrum jakiegoś zaburzenia. To ścierało uśmiech z mojej twarzy. Ponadto w powieści pojawiały się inne pseudośmieszne elementy, jak choćby myśli psa, czy to, że nazwano go godziną. Jakoś nie przemówiło to do mojego poczucia humoru...
Niestety, moim zdaniem "Lekcje chemii" zasługują na niską ocenę, lektura tej powieści nie niesie ze sobą żadnych walorów.
Cóż, nie było chemii.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNie pamiętam kiedy ostatnio jakaś książka tak bardzo mnie zmęczyła. Sama nie wiem, ile razy odkładałam ją z niesmakiem, wracając do lektury tylko po to, by z czystym sumieniem móc napisać tutaj kilka słów na jej temat.
Co więc poszło nie tak?
Zasadniczo, prawie wszystko.
Choćby bohaterowie. Genialna kobieta, genialny mężczyzna, genialne dziecko i...
Porządny Janusz nie wierzy w cuda. Ale lubi cuda. Porządny Janusz nie potrzebuje bajek, bo zna życie. Ale ciągle nosi krótkie spodenki pod wywalonym bebzonem i z bajek nigdy nie wyrósł. Paradoksy, paradoksy spod znaku cebuli i koszulki żonobijki. No i cud się zdarza, Janusz zaciekawiony czyta bajkę i sam już nie wie, co o tym myśleć.
Bo nie z nami takie numery, Janusz dokładnie wie jak i w którym miejscu Pani Bonnie Garmus (z dużym udziałem Zespołu – trzy strony podziękowań i hołdów na końcu mówią za siebie) robi go w rybę, widzi nawet bez okularów, gdzie strumień czasu zawraca i niesie zgoła współczesne feministyczne pierdololo, aż go skręca od nadmiaru nietypowo słodkich postaci, tudzież szlachetnie stunningowanego romantycznego kisielu albo dziwnie sprzyjających interwencji Opatrzności ale... i tak podejrzanie często mruga powiekami na ostatnich stronach.
Czemu, kurde, czemu?
Świeżość. Talent. Poczucie humoru. Skądinąd bezczelnie pokrewna marketingowi narracyjnemu, ale jednak znakomicie pomyślana konstrukcja fabularna. Lekki styl, ale nie z tych, co nużą po pierwszych stu stronach. Nic niewarte, ale jednak świetnie brzmiące powiedzonka i bon moty, często ilustrujące zupełnie poprawne obserwacje psychologiczne. Sceny z wyczuciem dramaturgii i emocjami. Prawie każdy akapit spuentowany przez kogoś jakby innego niż narrator, wtrącającego kwestie zabarwione dystansem, przekorą i odrobiną cynizmu. Bohaterka, której chce się kibicować. Nieszczęścia, przeszkody, przemiany duchowe. Odciski na rękach. No i dziecko. I pies co zna 971 słów.
Sporo tego na alibi dla Janusza. Że przeczytał – szybko, sprawnie i bez bólu – powieść kompletnie nie dla niego.
Daj nam Panie Boże częściej spotykać się z pisarstwem w żadnej mierze nie epokowym, ale przyzwoitym, dającym odrobinę radości, odrobinę mądrości i zwykłą otuchę.
Porządny Janusz nie wierzy w cuda. Ale lubi cuda. Porządny Janusz nie potrzebuje bajek, bo zna życie. Ale ciągle nosi krótkie spodenki pod wywalonym bebzonem i z bajek nigdy nie wyrósł. Paradoksy, paradoksy spod znaku cebuli i koszulki żonobijki. No i cud się zdarza, Janusz zaciekawiony czyta bajkę i sam już nie wie, co o tym myśleć.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toBo nie z nami takie numery, Janusz...
Z miejsca skojarzyła mi się pozycja Ali Hazelwood "The Love Hypothesis".
Co do "Lekcji", to super historia. Mam słabość na punkcie heroicznych bohaterek, wiec znalazłam wiele przyjemności w czytaniu tej pozycji.
Historia wartka, niebanalna, napisana fajnym językiem, przesłanie mocne i nadal aktualne (pomimo roku 2024). Jest tu dramat przyprawiony odrobiną wesołości. I duuuużo optymizmu.
Nie jestem fanką dramatów, ale takie mogłabym czytywać codziennie. Szkoda tylko, że wspomnianych przepisów nie zawarto w treści.
Z miejsca skojarzyła mi się pozycja Ali Hazelwood "The Love Hypothesis".
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toCo do "Lekcji", to super historia. Mam słabość na punkcie heroicznych bohaterek, wiec znalazłam wiele przyjemności w czytaniu tej pozycji.
Historia wartka, niebanalna, napisana fajnym językiem, przesłanie mocne i nadal aktualne (pomimo roku 2024). Jest tu dramat przyprawiony odrobiną wesołości. I...
Nie lubisz chemii. czy można połączyć gotowanie z nauką i robić dzięki temu karierę w telewizji. Ta książka jest rewelacyjna. Miłość, kariera, niespodziewane zmiany akcji tu wszystko jest. Polecam czyta się jednym tchem
Nie lubisz chemii. czy można połączyć gotowanie z nauką i robić dzięki temu karierę w telewizji. Ta książka jest rewelacyjna. Miłość, kariera, niespodziewane zmiany akcji tu wszystko jest. Polecam czyta się jednym tchem
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toWzruszająca, zabawna, krzepiąca... książka typu balsam na trudne chwile. Bohaterowie drugoplanowi wyraźnie zarysowani, charakterystyczni. Polecam!
Wzruszająca, zabawna, krzepiąca... książka typu balsam na trudne chwile. Bohaterowie drugoplanowi wyraźnie zarysowani, charakterystyczni. Polecam!
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toKurde, dawno nie czytałam tak fajnej, zabawnej, mądrej, porywającej, spójnej, błyskotliwej książki.
Podobało mi się wszystko. Super !
Kurde, dawno nie czytałam tak fajnej, zabawnej, mądrej, porywającej, spójnej, błyskotliwej książki.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPodobało mi się wszystko. Super !
"Pokochałam tę książkę i byłam zdruzgotana, że się skończyła"
I ja się pod tym absolutnie podpisuję obiema rękami i nogą :)
"Pokochałam tę książkę i byłam zdruzgotana, że się skończyła"
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toI ja się pod tym absolutnie podpisuję obiema rękami i nogą :)
Genialnie napisana, błyskotliwa i intrygująca, ta książka to niesamowite odkrycie. Ciekawa historia, czasem mnie rozbawiła, czasem zszokowała w gruncie rzeczy nie da się od tej książki oderwać do tego jest inna niż wszystkie. Obowiązkowa pozycja na ten rok!
Genialnie napisana, błyskotliwa i intrygująca, ta książka to niesamowite odkrycie. Ciekawa historia, czasem mnie rozbawiła, czasem zszokowała w gruncie rzeczy nie da się od tej książki oderwać do tego jest inna niż wszystkie. Obowiązkowa pozycja na ten rok!
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toWielką stratą jest ominąć tę książkę.
Wielką stratą jest ominąć tę książkę.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toZdecydowanie jest to jedna z najlepszych książek, jakie przeczytałam - na pewno w tym roku, a i w dłuższej perspektywie czasowej. Ta historia wciągnęła mnie niesamowicie, a jej największą zaletą jest wyjątkowy klimat opowieści, który stworzyła autorka. Polecam z całego serca
Zdecydowanie jest to jedna z najlepszych książek, jakie przeczytałam - na pewno w tym roku, a i w dłuższej perspektywie czasowej. Ta historia wciągnęła mnie niesamowicie, a jej największą zaletą jest wyjątkowy klimat opowieści, który stworzyła autorka. Polecam z całego serca
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to